Krzysio uwielbia chodzić „na spacelek” i „na ból” (na dwór). Jest nawet w stanie grzecznie siedzieć w czasie karmienia go peg-iem, gdy w ręku trzyma czapeczkę – zapowiedź przyjemności.
Na owym „borze” chodzi i zrywa trawę, którą mi podarowuje, rysuje patykiem kreski na piasku i oczywiście biega i ucieka w najmniej odpowiednich momentach.
Brakowało mi jednak czegoś w tych naszym spacerkach. Nie było zabawek. Pluszaków szkoda wynosić, klocki się pogubią, samochodziki raz dwa zniszczą… No i tak Krzyś wzbogacił się o nową, podwórkową zabawkę – taczkę.
Radość z jej posiadania na załączonym obrazku:
PS. Przy okazji widać nieustające układanie szyi w pozycji odgięciowej – owy zespół Sandifera (tu akurat mało, bo był przed jedzeniem)
Widać, że Krzyś szczęśliwy. Pozdrawiam. Magda
OdpowiedzUsuń