U nas, jak to u nas, z jednej strony
lepiej, to z drugiej gorzej.
Tydzień temu Krzyś miał drugą dawkę
szczepień w IP CZD w Warszawie. Bardzo się denerwował przed
wyjściem i w samochodzie, a gdy zobaczył budynek szpitala urządził
prawdziwy pokaz rozpaczy. Spędziliśmy tam ponad trzy godziny i
wszystkie brzmiały podobnie.
Również gorzej czuł się kilka dni
po niż poprzednio.
Na zdjęciu Krzynio już po kłuciu.
Wszyscy „padnięci” odczekiwaliśmy przepisowe pół godziny po.
W przedszkolu Krzysio bardzo dobrze się
bawił dopóki dzieci nie zaczęły chorować. Bywały dni, kiedy
prócz Krzysia było tylko jedno dziecko. Widziałam, że synek był
znudzony.
Nie wiem, czy z tego powodu, czy może
jest to objawem typowego załamania rutyną przedszkolną – ale
Krzysio zaczął się buntować. Rano nie chce wstawać z łóżka, a
potem nie chce wyjść z samochodu, przebrać się w szatni i iść
do sali. Krzyczy i ucieka. Jednak po paru minutach uspakaja
się i bawi się radośnie. Także, może to tylko jesienne
przesilenie.. oby.
Osiem dni po szczepieniu Krzyś dostał
wysokiej gorączki. 39,0 pokazał termometr – podałam paracetamol,
po godzinie ibuprofen a temperatura spadła tylko o 4 kreski. Nie
ukrywam że trochę się przeraziłam, czy to nie początek powikłań
poszczepiennych. Ponieważ to był weekend mogłam się tylko udać
do pobliskiej nocnej opieki lekarskiej. Pani doktor orzekła, że
gardło nie jest złe, osłuchiwała go bardzo długo i nic poza
minimalnymi szmerami nie zauważyła. Mimo wszystko dostał
antybiotyk na 3 dni. Chyba pomógł, bo temperatura spadła. Pojawił
się jednak nowy problem – krtań. Krzysio bardzo często łapie
problemy w tym obszarze. Gdy śpi zaczyna się dusić i straszliwie
kasłać. Źle to wygląda. Nawilżam powietrze, inhaluje solą
fizjologiczną i podałam sinecod. Jest ciut lepiej, ale kontrola
lekarska jest konieczna. Niestety nasza przychodnia nie jest
przyjazna rodzinie. Zapisy teoretycznie są dokonywane na dwa
sposoby. Pierwszy – trzeba przyjść osobiście ok 7.30 i ustawić
się w kolejce, drugi – zadzwonić od 8 rano. Wlec dzieci w ten
chłodny ranek, (w tym chorego synka) tylko po to by postać 10 min
i wyciągnąć numerek jest dla mnie chore. Dlatego dzwonię od 8 jak
najęta, telefon zajęty, a gdy tylko „złapałam” wolny sygnał
okazuje się – że już wszystkie numerki są wyciągnięte. I tak
zawsze jest. Bardzo często już o 8.02 nie było wolnych miejsc.
Wszystkie zostały rozdane tym, którzy przyszli. Tym, których
babcie, wujkowie i sąsiadki postali w kolejce i dostali karteczkę.
Bo jeszcze dzieci w tej kolejce nie widziałam. Także osoby, które
nie mają babć, wujków i życzliwych sąsiadek – są skreśleni z
góry! Chore, chore chore...
no dobrze ulżyłam sobie...
To teraz dla ocieplenia klimatu coś
pozytywnego. Krzyś już bardzo ładnie załatwia sprawy
fizjologiczne. Zazwyczaj nie przekracza jednej zmiany majtek na
dzień. Wczoraj nawet mnie zaskoczył, bo sam zdjął spodenki,
majteczki, otworzył sedes, położył nakładkę, podsunął podest
i załatwił się. Nawet spuścił wodę po. Jestem dumna!
Następnym razem już tak nie chciał i
wybrał nocnik (wygodniej mu usiąść) ale załatwił się znowu
sam.
Czyżby synek zakończył trening
czystości?
Na razie pieluchy zakłada tylko na
drzemki i na noc. Próbę zdjęcia ich rozpocznę dopiero na wiosnę.
Myślę, ze wcześniej nie ma sensu. Niech chłopak utrwali sobie to,
co już umie.
Na koniec napisze jeszcze parę słów
o Krzysiowej nauce jedzenia.
Może niedługo nagram filmik z naszych
posiłków. Zasiadamy rodzinie przy stole, synek dostaje na talerzyku
to co my, z tymże w minimalnych ilościach. I jemy. Czasem Krzyś ma
ochotę i udaje że je, bywa że weźmie do ust okruszek po czym go
wypluje, bywa, że uda mu się połknąć. Bardzo często jednak po
takiej próbie wymiotuje... Jednak najczęściej chce uciekać z
krzesła, bawi się własną ręką lub talerzem zupełnie ignorując
co na nim jest.
Czasem dopada mnie smutek, czy to
kiedykolwiek się zmieni...nie mogę tracić nadziei.
Tak naprawdę można powiedzieć, że
Krzysiowi pozostały dwa lata. Ponieważ idąc do szkoły powinien
być już samodzielny. Zdecydowanie Krzyś poziomem intelektualnym
nie będzie pasował do placówki specjalnej (już nie pasuje, jest
najlepszy w przedszkolu) – a w integracji nie będzie miał już
tyle „forów”. Dwa lata, to dużo i strasznie mało.
PRAGNĘ WSZYSTKIM DOBRYM LUDZIOM
PODZIĘKOWAĆ ZA ODZEW NA NASZ APEL O POMOC. JESTEŚCIE NIEOCENIENI.
Imienne podziękowanie – w następnym
poście, ponieważ aktualnie Fundacja ma kilkudniową przerwę i nie
mogę wejść na konto.