Dziś pochwalę się dwoma nagraniami Krzysia z wczorajszego pobytu na dworze.
Po pierwsze mój pierworodny jest w stanie wziąć do rąk kubek i przechylić go w pozycji do picia, a nawet wypić około 5ml herbatki – czyli tyle ile mieści mała łyżeczka. Jest to sukces niezwykły, bo odkąd zmieniłam taktykę – z nieustannych ćwiczeń by jadł i pił (co doprowadziło do maksymalnego jadłowstrętu) – Krzyś unikał tematu jedzenia jak ognia.
Dokładnie w niedzielę wielkanocną stał się cud - po niemal roku absolutnej stagnacji – po raz pierwszy Krzyś (sam!) chciał kubeczek. Dostał, narozlewał ile wlezie, ale był zadowolony. Odtąd mniej więcej raz na dzień prosi o picie. Mówi wówczas „daj pić, kubek, buzią”. Cudowne zdanie. Mam też od dwóch dni przeświadczenie, że domaga się picia wtedy, gdy mógłby odczuwać pragnienie. Po wstaniu, po jeździe samochodem w upał, chwilę przed czasem podania picia do PEG-a… czyżby zaczynał cośkolwiek odczuwać???
Oczywiście Krzyś nie napije się buzią, ilości które wleje do ust i przełknie są znikome, za to ilość która dostanie się wszędzie indziej wymaga zmiany garderoby, ale dla mnie to i tak wiele!
Co do jedzenia – to temat nadal w powijakach, nie tknie, nie zbliży się, w żaden sposób nie weźmie łyżeczki do buzi.
Oto dokumentalny filmik:
Drugi filmik to nauka głaskania kota. Nie jest to łatwe w przypadku niedowrażliwości dotykowej Krzysia. A tu proszę, kot był dzielny i mój syn też:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz