W zeszłym roku Krzyś skończył trzy lata i teoretycznie mógł iść do przedszkola. Nie poszedł, ponieważ nie był na to zupełnie przygotowany emocjonalnie. W miejscach, gdzie przebywała większa ilość osób – w poczekalni, hipermarkecie, na placu zabaw – uciekał z płaczem lub wyłączał się z otoczenia kręcąc głowa i głośno nucąc. Chcąc sprawdzić, czy na pewno nic z tego nie wyjdzie, zaprosiłam do domu znajomych z dziećmi. Piątka maluchów szalała w najlepsze, a mój synek – płakał histerycznie za każdym razem gdy usłyszał pisk dzieci. Prawie cały czas spędził wtulony w moje ramiona…
Ale to było rok temu. Dziś Krzyś jest już zupełnie inny. Wiele z tamtych zahamowań pokonał i wiem, że ma szanse zaklimatyzować się w małej grupie dzieci. Zapewne nie będzie łatwo, ale może się udać!
W orzeczeniu z PPP Krzyś ma wpisaną możliwość pójścia do przedszkola integracyjnego jak i specjalnego. W pobliżu naszego miejsca zamieszkania jest przedszkole integracyjne (w dodatku chwalące się swoją nowoczesnością i wyjątkowością) – z pewnymi obawami (20 dzieci w grupie i tylko 2 panie) złożyłam wniosek o przyjęcie synka. Jednak po zastanowieniu się pani dyrektor owego przedszkola stwierdziła, że nie weźmie Krzysia do siebie. Że jest to za duża odpowiedzialność i pracochłonność, bo trzeba go karmić do PEG-a. Także podanie zostało, ale bez szans na przyjęcie… Swoją drogą, cóż to za integracja, gdy przyjmuje się tylko dzieci bezproblemowe?
Drugi wniosek złożyłam w przedszkolu specjalnym. Tu plusem jest grupa ośmioosobowa z dwoma opiekunami oraz liczne zajęcia terapeutyczne. Jednak, by nie było tak idealnie, to dużym minusem jest położenie placówki. W korkach – do 1,5h drogi… a niestety wymogiem przedszkola jest przyprowadzanie dzieci na godzinę 8 rano.
W owym przedszkolu specjalnym rekrutacja odbywa się dwuetapowo – rozmowa z rodzicem i złożenie papierów (to już za nami) oraz stawienie się dziecka na komisji która sprawdzi czy dziecko pasuje do placówki. I ten drugi etap przed nami. W następny poniedziałek Krzyś musi wypaść dobrze (choć sama nie wiem co to oznacza) by się zakwalifikować. Dla mnie przebieg spotkania będzie również do końca zagadką. Bo z Krzysiem jest tak, że nie da się przewidzieć jego reakcji. Czasem wejdzie na salę jak nigdy nic, prawie jak zdrowe dziecko i zacznie rozmawiać i wygłupiać się, a czasem jeden niuans spowoduje katastrofę i jak iskra wybuchnie pożar – Krzyś zacznie krzyczeć, płakać i uciekać, kręcić głową w panicznym lęku i pewne wówczas jest, że nikt z nim nie porozmawia i nie uzyska żadnego kontaktu.
Którą wersję wybierze Krzyś? Która przypadnie do gustu komisji? Tego nie wie nikt…
Czekamy więc.
Polska rzeczywistość, pamiętam jak mieszkałam jeszcze w Szwecji i pracowałam w szkole był tam taki chłopiec nie pamiętam na co był chory ale było to coś poważnego całościowe zaburzenia rozwojowe, opóźnienie umysłowe i fizyczne, w Szwecji każde dziecko z problemem czy to w szkole czy w przedszkolu dostaje prywatnego asystenta, za darmo z podatku rodziców i taki asystent zajmuje się tylko tym dzieckiem, był też chłopiec z ADHD i też miał osobnego asystenta opiekuna.Odp wypisałam Ci na maila wczoraj mam nadzieje że doszło.:)
OdpowiedzUsuńhmm nie dostałam maila...
OdpowiedzUsuńSpróbuj sprawdzić jeszcze maila napisałam drugi raz :)
Usuń