Wczoraj jak zwykle jechałam z Krzysiem na terapię. Gwarnym samochodem dotarliśmy na zajęcia i takim samym autem wracaliśmy. Aż tu nagle, zapadła blada cisza. Samochód utkwił w korku, a czas jakby się zatrzymał.
W efekcie – powstało zdjęcie dokumentalne.
Szkoda tylko, że ja nie mogłam się zdrzemnąć. Tak mało takich chwil ciszy i spokoju!
U nas jak samochód staje to się młoda budzi i jest koniec ciszy hehehe!
OdpowiedzUsuńAniu, zyczę Ci więcej takich magicznych ciiiiiichych chwil.
OdpowiedzUsuń