Od wczoraj miałam zaciśnięte gardło z nerwów. Dziś miałam
udać się z dziećmi na szczepienia. Oboje mieli je wstrzymane. Kasia ze względu
na cytomegalię wrodzoną, a Krzyś ze względu na.. całokształt – czyli mpdz, czr,
w swoim czasie i podejrzenie padaczki – ogólnie z powodu problemów
neurologicznych.
Jechałam do ośrodka zdrowia z olbrzymimi obawami (oczami
wyobraźni widziałam na przemian gorączkę i drgawki lub głęboki autyzm).
Dzieci miały dostać pierwszą dawkę szczepionki tężec –
błonnica – krztusiec.
Doktor zbadała Kasię i zaszczepiła ją, ale tylko na
żółtaczkę, zaś Krzysia co prawda też zbadała, jednak powiedziała szczerze, iż
nie ma odwagi podać mu szczepionki. Stwierdziła, że jest za bardzo obciążony i
za duży wiekowo i powinien być szczepiony tylko w miejscu z odpowiednim
zapleczem medycznym – jakim jest szpital.
Wróciłam do domu i zadzwoniłam do Centrum Zdrowia Dziecka.
Wyznaczyli nam termin niezwykle szybko, bo już na pojutrze. Także – mogę iść i
stresować się dalej…
A żeby było milej wstawiam dwa rozczulające zdjęcia
zainspirowane blogiem mamy Zuzi i Janka – jak to dzieci słodko zasypiają :)
Aniu cieszę się, że wstrzymali póki co szczepionką. Na mądrą lekarkę trafiłaś...pozdrawiam ciepło i dalej trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńSłodziak :) Powodzenia i trzymamy kciuki za szczepienia. Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńI lepiej tak, Aniu.
OdpowiedzUsuńKrzysio słodziak:)
Faktycznie jakaś sensowna lekarka się WAM trafiła.Bardzo dobrze:)
OdpowiedzUsuńFotki milusie:)
Buziaki:*
Aniu trzymamy kciuki jutro..
OdpowiedzUsuńzdjęcia są prześliczne:)
dzieki! przyda się :)
OdpowiedzUsuń