W zeszłym tygodniu byliśmy z dziećmi w szpitalu na planowym pobycie. Krzyś i Kasia mieli robioną ph-metrię.
Jest to badanie polegające na założeniu sondy przez nos do przełyku i podpięcia jej do urządzenia mierzącego ph. Takie wąsy nosi się przez całą dobę.
Dzieci bardzo nam płakały, sonda im przeszkadzała i utrudniała funkcjonowanie.
Wyniki okazały się jednak pomyślne. Kasia wyleczyła się z refleksu, a u Krzysia natomiast okazało się, że założony operacyjnie szew przy wejściu do żołądka spełnia swoją rolę. Bo choć synek wymiotuje spienioną śliną z resztkami jedzenia kilka razy dziennie, to ph przełyku nie ma znaczących odchyleń. W praktyce znaczy to, że śluzówka przełyku nie jest drażniona, więc ryzyko wrzodów czy nawet raka jest bardzo małe. Pozostaje wobec tego pytanie o przyczynę odruchów zespołu Sandifera… być może jest to wina przetrwałych odruchów. Jest taka możliwość, że to sam przełyk i mózg generuje wymioty, a nie tylko żołądek. Może być to wynikiem pierwszych miesięcy życia Krzysia, gdzie miał nieustannie sondę odżywczą w nosku… trudno dziś zgadnąć co spowodowało jaką reakcję, a co za tym ile lat będzie się utrzymywało i czy w ogóle przejdzie.
Pobyt szpitalu minął nam szybko. Niestety powrót do domu pokazał jak dwie doby spędzone w szpitalu dotknęły emocjonalnie Krzyńka.
W nocy nie mógł spać, płakał i krzyczał przerażony, w dzień wszystko go przerastało i nawet do co poniektórych zabawek żywił lęk… potem stres szpitalny odreagowywał wybuchami niekontrolowanej agresji na sobie, siostrze i nas…. 2 doby w szpitalu… dwie doby bez kłucia, pobrań krwi i leżenia w łóżku…. Dwie doby, a takie echo w małej poranionej psychice….
Nie chcę nawet myśleć o innych koniecznych pobytach w szpitalu (np. operacja spodziectwa to u nas 3 tygodnie na oddziale).
Dobrze, że chociaż to za nami.
Poniżej zdjęcie wąsatych dzieci:
Faktycznie PH metria to nieprzyjemne badanie też przez to przechodziłam ostatnio byłam prawie 10 dni w szpitalu przez rotavirusa i przeziębienie i niestety również widzę zmiany w zachowaniu Emi budzi się w nocy mniej więcej co 20 co 30 minut i płacze, krzyczy szuka bliskości ponadto przez 2 dni miałam problem z jakąkolwiek pielegnacją bo wszystko kończyło się histerią, niestety tak to jest po długich hospitalizacjach potem każdy pobyt w szpitalu zaznacza piętno na psychice dziecka.
OdpowiedzUsuń