Piękny był dzisiaj spacer. Śnieg,
zabawa, radość. Tym piękniejszy, że po trzech tygodniach zmagań
z ZUM. Niestety przez ten czas Krzyś zjadł aż dwa antybiotyki, a
teraz bierze jeszcze bactrim. Zapalenie układu moczowego przeszedł
dość ostro – z wysoką gorączką, wielkimi problemami z
załatwieniem się, nudnościami, biegunką i bólem brzucha.
Powracające ZUM-y przypominają nam o konieczności zoperowania
spodziectwa. Oddalaliśmy tą myśl, bo to kolejna narkoza, operacja,
pobyt w szpitalu aż prawie trzy tygodniowy (2 tygodnie z
cewnikiem). Ech. Ale trzeba będzie i za to się zabrać...
Wracając jednak do cieplejszych, choć
chłodnych chwil, to muszę powiedzieć, że byłam bardzo pozytywnie
zaskoczona tym, jak świetnie synek bawił się na śniegu. Rok temu
bał się panicznie robić „orzełki” - a teraz sam rzucał się
w biały puch i z trudem dało się go stamtąd wyciągnąć. Radość
przeogromna, śnieg i nic więcej nie trzeba! Tą pełnię szczęścia
oddają dwa filmiki poniżej
1 – końcówka odśpiewanej arii
pochwalnej na cześć śniegu
2 – oczywiście orzełek