Podjęliśmy chyba sto pierwszą próbę odpieluchowania. Nie wygląda
to dobrze.
U Krzysia scenariusz wygląda zawsze tak samo. Pampersy są
dla małych dzieci, on jest duży i dlatego będzie nosił ładne kolorowe
majteczki. Uzyskujemy zgodę, przekonanie że nocnik/sedes nie gryzie. Poczym
przechodzimy do działania.
Krzyś sika co 10 -15 minut przez cały dzień, czasem uda się
raz zrobić we właściwe miejsce.
Z początkowej obojętności na fakt mokrych spodenek Krzyś przechodzi
w złość i frustracje, awersję do nocnika. Ostatnie stadium to nieustające
przerażenie płacz i krzyk prowadzący do spazmów, wymiotów i drgawek…
Czasami ostatnie stadium udaje się odwlec w czasie nawet do
czwartego dnia po zdjęciu pieluch, niestety nie dziś….
Dziś w ciągu jednego dnia Krzyś osiągnął poziom, gdzie
sąsiedzi dzwonią z pytaniem, czy dziecku nic się nie dzieje…
Przypuszczam, że problemy z pozbyciem się pampersów to wynik
kilku rzeczy. Pierwsza, to brak odpowiedniej kontroli nad pęcherzem (na badaniu
usg wyszło, że Krzyś nigdy nie opróżnia pęcherza moczowego do końca), kolejną
sprawą jest nadwrażliwość oraz nierozumienie przyczyny mokrych spodni (to prócz
dyskomfortu budzi paniczny lęk).
Wypróbowaliśmy tysiąc patentów na odpieluchowania – zmianę
na majtki, wysadzanie na nocnik bez zdjęcia pampersa – wszystkie kończyły się
tak samo.
Jeszcze chwila i czwarte urodziny….
… czasem brak mi sił.
I pomysłów.